czwartek, 1 września 2011

Media – narzędzie walki Dobra ze złem

We wrześniu Kościół w Polsce obchodzi Dzień Środków Społecznego Przekazu. Ten miesiąc jest więc szczególnie dobrą okazją, aby zadać sobie pytanie: jak wykorzystać media w szerzeniu Dobrej Nowiny? Z ich potęgi doskonale zdawał sobie sprawę o. Maksymilian Kolbe, który z niezwykłym charyzmatem podjął się walki o Prawdę wykorzystując najrozmaitsze środki masowego przekazu.



W XXI wieku, dobie epoki cyfrowej, właściwie każdy z nas ma możliwość korzystania z mediów – zarówno jako adresat jak i autor. Za czasów o. Maksymiliana tylko nielicznym udawało docierać do rzeszy odbiorców ze swym przesłaniem. Dzięki niezwykłemu zapałowi, determinacji, pracowitości a przede wszystkim modlitwie i zawierzeniu Niepokalanej wybudowany przez o. Kolbego „Gród Maryi” stał się prężnie działającym ośrodkiem wydawniczym. Jego owoce - jak chociażby Rycerz Niepokalanej – docierały do najbardziej odległych zakątków w Polsce.



Dziś sprawa wydaje się być o wiele prostsza niż w okresie międzywojennym, kiedy to działał franciszkanin z Niepokalanowa. Współczesny środek jakim jest Internet, to narzędzie dzięki któremu jednym kliknięciem docierać możemy do milionów odbiorców. Czy mimo takiej wygody mamy ułatwione zadanie? Nic podobnego! Wraz z rozwojem technologii swoje pokrętne przesłanie na szeroką skalę rozprzestrzenia Lucyfer, sprzedając ładnie opakowaną ideologię zła. A działa on bardzo sprytnie. Łatwe i przyjemne w odbiorze treści opatrzone kolorowymi obrazkami wciągają niczym ruletka hazardzistę. I równie łatwo jak ruletka zniewalają. Cwane sposoby na ogłupianie odbiorcy są niezwykle perfidne. Czasem jest to pojawiająca się reklama, kiedy czytamy jakiś artykuł. Bywa że są to „tylko” propozycje wspaniałych produktów, którego opis tak nas zachwyca, że koniecznie musimy wejść w jego posiadanie. Ponadto, roi się od propozycji skorzystania z „dobrej rady” rozmaitych wróżek, horoskopów, psychoterapeutów czy tzw. uzdrowicieli. Nierzadko pojawia się treść pornograficzna, jakże brutalnie niszcząca miłość. Reklamy to jednak dopiero początek drogi wysadzonej minami. Internet, to przede wszystkim siedlisko odmóżdżających artykułów i komentarzy. Medium to jest o tyle charakterystyczne, że autorzy nierzadko mogą czuć się bezkarni, korzystając z „dobrodziejstwa” anonimowości. I tak oto w sieci aż się roi od złowrogich chrześcijańskim wartościom wpisów. Narzucana jest cywilizacja śmierci poprzez propagowanie aborcji, makabrycznych filmików brutalnych pobić, gwałtów a nawet zapisów eutanazji czy egzekucji. Chyba wszyscy słyszeli o samobójstwach, jakie były następstwem tego, że ktoś umieścił w sieci film, bez zgody i woli osoby nakręconej, którą przedstawiano w kompromitujący i poniżający sposób. Przykładów treści niosących katastrofalne skutki są niezliczone ilości, a walka z nimi zdaje się być syzyfową pracą. Czy mimo tych szokujących danych można powiedzieć że Internet jest zły? Otóż medium to nie jest ani dobre ani złe. Jest po prostu narzędziem, które może być wykorzystane albo dobrze albo źle. Pokażę to na przykładzie innego narzędzia – noża. O nim również nie możemy powiedzieć, że jest dobry czy zły. Wszystko zależy od tego kto i w jakim celu go użyje. Bo jeśli nóż znajdzie się w rękach tego, kto chce czynić zło, to użyje go aby wbić w czyjeś plecy. Ale jeśli do rąk zabierze nóż ten, kto ma dobre intencje, to pokroi nim chleb a jego kawałkami podzieli się z bliźnimi. I dokładnie tak samo jest nie tylko z Internetem, ale każdym innym środkiem masowego przekazu. Jeśli więc media znajdować się będą w rękach ludzi, którzy działają na polecenie Lucyfera, wówczas będą siały zniszczenie. Jeśli jednak w ich posiadanie wejdą ci, dla których celem jest szerzenie Dobrej Nowiny – wtedy stajemy przed wielką szansą ewangelizacji na masową skalę, w tym za pomocą cyfrowych rozwiązań.



Ktoś jednak może zapytać – jak odbić z niszczycielskich rąk media, nie mając potężnych środków finansowych? Przecież potentatami na rynku medialnym są ci, których konta zasilone są grubymi pieniędzmi. Podpowiedź podsuwa nam sam Maksymilian Kolbe, którego rok teraz przeżywamy. Był on ubogim zakonnikiem w obdartym habicie. Nie miał na koncie milionów, ale docierał do milionów. Udało mu się bo był pracowity, zdeterminowany, ale przede wszystkim miał wiarę – a ta, jeśli jest naprawdę wielka może zdziałać cuda.



Dlatego więc musimy szerzyć przesłanie Chrystusa nie tylko wykorzystując wszystkie dostępne nam możliwości. Wpatrujmy się w o. Kolbe, który dzięki wierze, modlitwie, ciężkiej pracy i zapałowi pokazał, że wszystko jest możliwe. Dążenie do tego jest obowiązkiem wszystkich dziennikarzy katolickich. Korzystajmy z najnowszych zdobyczy technologii i naśladujmy założyciela „Rycerza Niepokalanej”. Tego właśnie oczekują od nas odbiorcy - ponieważ konsekwencją skażenia grzechem pierworodnym, jest to, że głód człowieka za Dobrem i Prawdą jest silniejszy od pociągu do zła.



Agnieszka Piwar
artykuł ukazał się w miesięczniku "Rycerz Niepokalanej", wrzesień 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz