niedziela, 2 sierpnia 2015

Zamach na rodzinę w murach Watykanu

Jeszcze nigdy rodzina i małżeństwo nie borykały się z tyloma problemami. Plaga rozwodów, promocje związków niesakramentalnych, w tym homoseksualnych, czy nieprzygotowanie do zawarcia sakramentu małżeństwa, skutkujące niepodołaniu wymaganiom, które ono niesie. Problemy i zagrożenia współczesnego świata zdiagnozował już Jan Paweł II, określając je jako „cywilizacja śmierci”. To dotyczy zarówno rozwodów, potężnej skali aborcji liczącej w dziesiątkach milionów, jak również promocji rozpusty i dewiacji. I tak, od lat rodzinę niszczą pseudonaukowcy, którzy zawładnęli ośrodkami akademickimi, a wymyślonym przez nich chorym ideologiom sprzyjają przekupni politycy i podległe im instytucje oraz media. Od pokoleń tym bastionem, który bezwzględnie i bezkompromisowo bronił rodziny był Kościół katolicki. Jednak Szatan zuchwale przedarł się i przez jego mury. Byliśmy tego świadkami podczas ubiegłorocznej sesji Synodu Biskupów ds. Rodziny.

Wstrząsającą relację z wydarzeń do jakich doszło w Watykanie ukazuje film Krystiana Kratiuka pt. „Październikowa rewolucja. Co się stało na synodzie”. Dokument zrealizowany z inicjatywy Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi odsłania kulisy działań mających na celu podważenie wielowiekowej Tradycji Kościoła, przypomina Chrystusowe nauczanie i wyjaśnia dlaczego skandaliczne postulaty były w ogóle dyskutowane na październikowej sesji synodu.

Co właściwie wydarzyło się na Stolicy Piotrowej? Najkrócej rzecz ujmując, grupa wysoko postawionych duchownych lobbowała na rzecz akceptacji grzechu cudzołóstwa, czy aktu homoseksualnego i wiążącego się z nimi świętokradzkiego przyjmowania Komunii Świętej. W rezultacie synodw Rzymie, który miał być poświęcony rodzinie, został wykorzystany do przeprowadzenia ataku na tradycyjne nauczanie Kościoła.

 
Rozsadzić od wewnątrz

Z dokumentu Kratiuka dowiadujemy się, że mimo wielu zagrożeń czyhających na współczesną rodzinę część biskupów już wcześniej zapowiadała, że w trakcie prac synodu zamierza zająć się zupełnie czymś innym, niż jej ochroną. Jeden z niemieckich hierarchów, kard. Walter Kasper na pół roku przed synodem wygłosił referat, który wstrząsnął katolikami. Okazało się bowiem, że chciałby on zmienić nauczanie Pana Jezusa w sprawie nierozerwalności małżeństwa. Plany te potwierdził na kilka tygodni przed synodem kard.ReinhardMarx,przewodniczący episkopatu Niemiec. Ogłosił on, że w imieniu niemieckich biskupów przywiezie do Watykanu petycję dotyczącą zamiany nauczania Chrystusa.


Pomimo zamieszania wywołanego przez referat kard. Kaspera, większość wiernych oraz ważnych mediów uważała, że Kościołowi w trakcie zgromadzenia biskupów uda się uniknąć zagrożenia. Mało kto brał bowiem na poważnie możliwość zakwestionowania nierozerwalności małżeństwa na synodzie. Tymczasem rzeczywiści okazała się przerażająca. Po pierwszym tygodniu obrad powstał roboczy dokument „Relatio post disceptationem”. Znalazły się w nim szokujące zapisy: „Homoseksualiści posiadają dary i zdolności, które mogą ofiarować wspólnocie chrześcijańskiej: czy jesteśmy w stanie przywitać tych ludzi, zapewniając im braterskie miejsce w naszych wspólnotach? Często chcą oni spotkać się z Kościołem, który jest dla nich przyjaznym domem. Czy nasze wspólnoty są w stanie to zapewnić, że zaakceptują i docenią ich orientację seksualną bez naruszania katolickiej nauki dotyczącej rodziny i małżeństwa?” – napisali postępowi purpuraci. Rozważaniom tym towarzyszyły uwagi o rzekomym „drogocennym wsparciu” dla parterów pozostających w związkach homoseksualnych, jakim ma być – zdaniem niektórych biskupów – „wzajemna pomoc” i „ofiara”.


W ocenie Piotra Doerre, zawarte w dokumencie punkty wyglądały tak „dziwnie i obco”, że spoglądając na nie miało się wrażenie jakby były stworzone i napisane jeszcze przed obradami synodu. Przedstawiciel Stowarzyszenia im. Ks. Piotra Skargi przeglądając robocze zapiski hierarchów miał wręcz odczucie, że ich treść była narzucona przez „jakieś zewnętrze środowiska” i „powstała poza Kościołem”. Podobnego zdania jest ks. prof. Dariusz Oko. Jego zdaniem na synodzie doszło do poważnej manipulacji. – Widać, że jakieś lobby, wbrew wyraźnej woli wielu biskupów, chciało przeforsować tego rodzaju opinie – powiedział wykładowca Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Uczony duchowny uważa, iż „nie można mówić, że zaburzenie może coś wnieść dobrego do Kościoła”, a zdaniem ks. Oko homoseksualizm jest właśnie zaburzeniem. Naukowe dowody na postawioną tezę wypunktował przed obiektywem kamery Kratiuka, wykazując przy tym, jak bardzo homoseksualizm jest zjawiskiem społecznie szkodliwym. Dlatego, jego zdaniem wyznawcami homoherezji są jedynie osoby, albo niedostateczne poinformowane i zmanipulowane przez media, albo takie, które same mają tego typu skłonności. Kapłan przyznał zarazem, że owszem, osoba ulegająca grzesznym pokusom ma szanse wnieść coś pozytywnego do Kościoła, jednak tylko wtedy, jeśli się nawróci i kiedy dzięki Łasce Bożej stanie się świadkiem swojego upadku i powstania. – Sam grzech niczego pozytywnego wnieść nie może! – podsumował duchowny.

Ostatecznie wymóg dwóch trzecich głosów uchronił przed katastrofalnymi zmianami. Październikowe wydarzenia dają jednak ogromne powody do obaw, choćby dlatego, że zwolennikom szatańskiej rewolucji zabrakło ledwie kilku głosów. Nie dziwi więc troska o przyszłość Kościoła, skoro propagandzie snującej postępową wizję uległo tak wielu biskupów, głównie z Niemiec i Ameryki Południowej.

Niezwykle ważnym aspektem, na który zwrócono uwagę w filmie Kratiuka, jest w tym wszystkim postawa Ojca Świętego. – „Przed, w trakcie i po synodzie wydarzyło się wiele rzeczy, które nie wynikały z bezpośrednich interwencji papieża Franciszka, ale niektóre spośród działań przebiegały pod jego patronatem. Gdyby powiedział coś innego, wypadki rozwijałyby się w innym kierunku. Jedną kwestią są jego interwencje, przemówienia, alokucje, inną jest ogólny rozwój wydarzeń w trakcie synodu. Nie doszłoby do niego, gdyby nie istniało chociaż domniemane wsparcie ze strony papieża” – powiedział dr Julio Loredo, prezes włoskiego Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Wartości.
 
O krok od schizmy...

Choć głos rozsądku jak na razie pokrzyżował plany postępowych hierarchów, zdają się być oni nadal zdeterminowani w swoich dążeniach. 26 lutego br. w niemieckim mieście Hildesheim zakończyła się sesja plenarna tamtejszego episkopatu, której centralnym tematem była zaplanowana na jesień druga część zgromadzenia zwyczajnego Synodu Biskupów nt. Rodziny. Wypowiedziane przez kard. Marxa słowa pchną niemiecki Kościół wprost do apostazji. –„Nie jesteśmy filią Rzymu. Każdy episkopat odpowiedzialny jest za duszpasterstwo we własnym kręgu kulturowym. Nie możemy czekać, aż Synod powie, jak mamy ukształtować nasze duszpasterstwo rodzinne”– orzekł niemiecki hierarcha. To jasno wskazuje, że przeciwnicy rodziny, nadal będą starli się przeforsować swoje stanowisko.

 

Nadzieją napawa świadomość, że ci biskupi, którzy stali na straży nauki Chrystusa, choć byli w mniejszości, okazali się być skuteczniejsi. Dr Julio Loredo, zwrócił uwagę na coś bardzo istotnego.„W trakcie sesji synodu stało się coś, co nie miało miejsca w trakcie Drugiego Soboru Watykańskiego. Biskupi zareagowali! I kardynałowie również. I to nie była reakcja drugiego szeregu hierarchów, ale także najważniejszych duchownych, jak na przykład kardynał Raymond Burke, czy kard.Gerhard LudwigMüller, Prefekt Kongregacji Nauki Wiary, który okazał się być zagorzałym zwolennikiem tradycyjnej doktryny moralnej”– zauważył prezes włoskiego Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Wartości. Niezwykle ważny, wręcz kluczowy okazał się być głos abp. Stanisława Gądeckiego, Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

„Kościół nie widzi możliwości stawiania na jednym poziomie
związków jednopłciowych ze związkami sakramentalnymi,
ponieważ tu jest całkowita rozbieżność, co do nauczania Kościoła (…).”

Abp Stanisław Gądecki

Kard. Burke, potwierdził, iż sprzeciw abp. Gądeckiego był bardzo ważnym głosem katolickiej Polski na Synodzie biskupów. Rangę wystąpienia polskiego hierarchy skomentował również prof. Roberto de Mattei, historyk Kościoła. Zwrócił on przy tym uwagę, że w obecnych czasach potwierdzanie nauczania Chrystusa stanowi akt odwagi zarówno kardynałów jak i świeckich. –„Wiemy bowiem, że wskazanie na elementarną doktrynę Kościoła przynosi atak mass mediów i izolację. To spotyka każdego, kto wyjaśnia tę doktrynę” – wyjaśnił włoski historyk. O tym, jak de Mattei celnie zdiagnozował sytuację, mogliśmy się przekonać na rodzimym podwórku. Autor dokumentu „Październikowa rewolucja. Co się stało na synodzie” przytoczył przykłady tytułów z polskojęzycznych mediów, które bezlitośnie uderzyły w Przewodniczącego Episkopatu Polski: „Abp Gądecki reaguje na synod histerycznie, bo inaczej nie umie”; „Synod którego abp Gądecki nie rozumiał”; „Czy polski Kościół potrafi spojrzeć w lustro? Reakcje na dokument synodu”; „Czyj głos będzie bardziej donośny – papieża, czy polskiego biskupa?”. Zmanipulowanym nagłówkom towarzyszyły potęgujące atmosferę rozbicia fotografie, np. przygnębiony papież Franciszek zakrywający dłońmi twarz.


Krzysztof Gędłek, publicysta portalu PCh24.pl, zauważył, że media stosowały bardzo charakterystyczny „propagandowy zabieg, polegający na wbiciu klina między Kościół w Polsce a Watykan i Kościół w poszczególnych krajach świata”. Z kolei Arkadiusz Stelmach, z Instytutu Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi dodał, że „media weszły w rolę wujka dobra rada, który wie lepiej co Kościół powinien i jaki Kościół powinien być”. W związku z powyższym powstał list poparcia dla arcybiskupa Gądeckiego.Nadawcy nie tylko chcieli umocnić w „pięknej i chwalebnej postawie” przewodniczącego polskiego episkopatu, ale także zamanifestować, że katolicy na żadne zmiany się nie godzą. Petycja znalazła się na portalu popierajmy.pl i już w pierwszych kilku dniach od jej zamieszczenia zdobyła kilkanaście tysięcy podpisów.

Czas laikatu?


Kościół od początku swego istnienia nie zmieniał nauczania w kwestii nierozerwalności małżeństwa czy stosunków homoseksualnych. O grzechu jakim jest nieczystość mówi VI przykazanie w Dekalogu. Czyny homoseksualne potępiano w Biblii kilkanaście razy, a nierozerwalność małżeństwa wynika wprost ze słów Pana Jezusa. Dokąd zabrnął Kościół, skoro te oczywiste sprawy muszą przypominać świeccy twórcy filmu dokumentalnego opisującego przebieg zgromadzenia biskupów?


Ostatnie wydarzenia na synodzie skłaniają do postawienia sobie jeszcze jednego pytania: jak zareagowaliby świadomi katolicy, gdyby zamach w Watykanie nie został udaremniony przez Ducha Świętego i grupę wiernych hierarchów? I wreszcie, czy na taką próbę nie będziemy wystawieni już za kilka miesięcy, podczas tegorocznych obrad drugiej części synodu?


„Kryzys rodziny jest faktem. Kryzys cywilizacji jest faktem. Kryzys Kościoła niestety też jest faktem” – potwierdził Arkadiusz Stelmach. Członek Instytutu Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi zaznaczył jednocześnie, że katolicy są świadomi czyhającego na nich zagrożenia, a pozytywnym tego przejawem jest widoczny od wielu lat potężny ruch obrony wartości rodziny. Manifestuje się on na przeróżne sposoby, m.in. poprzez Marsze dla Życia, które odbywają się na zarówno w Ameryce Północnej, jak i w Europie. Tylko w minionym roku w samej Polsce takie marsze zorganizowało aż 100 miast. – Czy nikt tego nie widzi? Czy nikt nie zamierza wesprzeć tych ludzi – pyta patrząc w obiektyw Stelmach.


Obóz postępu i nowoczesności, kontra obóz wierności Świętej Nauki Chrystusa. Ten pierwszy okazał się większy. Ten drugi skuteczniejszy. Póki co, upiór demokracji nie przedarł się na dobre. Nie mniej jednak wyraźnie widzimy, że w strukturach Kościoła dochodzi do próby demokratyzacji instytucji hierarchicznej. Jakie będą skutki tych zamierzeń, przekonamy się już jesienią, podczas drugiej odsłony zgromadzenia biskupów. Módlmy się, by i tym razem demokracja nie zwyciężyła. W wyniku demokratycznego głosowania już kiedyś zdradzono Chrystusa. Dwa tysiące lat temu, w Jerozolimie.


Agnieszka Piwar
Artykuł ukazał się w miesięczniku "Moja Rodzina" (kwiecień, 2015)
Fot. archiwum własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz