sobota, 19 sierpnia 2017

Rząd „dobrej zmiany” nie jest po naszej stronie

Rozmowa z Magdaleną Trojanowską, dziennikarką, koordynatorką działań inicjatywy Stop Seksualizacji Naszych Dzieci i Prezesem Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci.

Papież Benedykt XVI powiedział, że jeśli ideologia gender zwycięży, to zrobi więcej krzywdy ludziom i narodom niż komunizm. Wielu bagatelizuje przestrogę Ojca Świętego, wszak ciężko sobie wyobrazić, że „tęczowe towarzystwo” może być groźniejsze od siły i terroru. 
 
- Żeby zrozumieć co papież Benedykt miał na myśli trzeba ujrzeć ideologię gender w jej prawdziwym wymiarze. Obecna narracja polskich lewicowych organizacji nt. tego, czym jest idea gender jest taka, że nie ma mowy o żadnej ideologii, ale jedynie rozważamy zagadnienie dotyczące ról społecznych, jakie kultura przypisuje mężczyznom i kobietom, zwłaszcza w kontekście dyskryminacji kobiet. Jednak Alfred Kinsey, który powołał pierwszy Instytut Badań nad Płcią, Gender i Rozmnażaniem, homoseksualista i pedofil, koncentrował swoje badania na udowodnieniu tezy, że potrzeby seksualne większości ludzi nie są skierowane wyłącznie na jedną płeć i swoją uwagę skupił na relacjach homoseksualnych, ale także innych seksualnych dewiacyjnych zachowaniach, które sugerował, że są społeczna normą. Również homoseksualista i pedofil dr J. Money (były dyrektor Instytutu Kinsey’a), który sprecyzował i wprowadził pojęcie gender w oficjalny obieg naukowy, w żadnym stopniu nie miał na myśli dyskryminacji kobiet. Według niego gender to „płeć odczuciowa”. Biologiczna płeć człowieka jest etapem ewolucji – możemy zapanować nad ewolucją i medycznie zlikwidować biologiczne różnice płciowe, ale znacznie ważniejsze jest według Money’a to, że w sferze psychicznej identyfikujemy się „różnorodnie”! To wychowanie kształtuje naszą obecną identyfikację z daną płcią i daną rolą społeczną – jednak gdy odrzucimy wychowanie – to w każdym z nas jest „wyższa” zdolność miłości i pociąg seksualny, niekoniecznie heteroseksualny. Konsekwencją tego sposobu myślenia jest wniosek, że te rozróżnienia i role płciowe, ale co najważniejsze – ograniczenia seksualnych ekspresji(!), które są dzieciom narzucane w procesie wychowawczym należy zlikwidować. Gender – jest więc roszczeniem geja o wykorzenienie norm społecznych, które go piętnują i ograniczają jego zakres seksualnych swobód. Idea płci społeczno-kulturowej gender jest homoseksualną propagandą na rzecz swobody eksperymentowania seksualnego i w taki sposób się jawi w „prawach seksualnych” pod postacią „zdrowia seksualnego”. „Prawa seksualne” przywołane są w opracowaniach, wytycznych, programach, zaleceniach i podręcznikach ONZ i jego agend – cytat z podręcznika UNESCO brzmi: „seksualności nie można zrozumieć bez płci społeczno-kulturowej gender”! Nurt feministyczny tylko adaptuje teorię likwidacji stereotypów płciowych dla własnych potrzeb, a zajęte tym są lesbijki, poczynając od Margaret Mead, przez Simone de Beauvoir po Judith Butler.


Fakt, że promocją idei gender zajmują się instytucje finansowe, organizacje międzynarodowe finansowane przez organy władzy i same organy władzy, jak choćby UE, odsłania polityczny cel używania tej teorii na potrzeby inżynierii społecznej. W chwili, gdy teoria staje się narzędziem politycznym – to mamy do czynienia z ideologią. I słusznie papież Benedykt zauważa, że ideologia ta jest groźniejsza niż komunizm. 

Ale przecież komuś ta ideologia jest na rękę...
 
- Mamy w ONZ i Europie u władzy zdeklarowanych socjalistów, którzy nie wyzbyli się marzeń i dążenia do tworzenia „społeczeństwa przyszłości”. Gender jest kolejnym pomysłem na rewolucję wzbogaconą i uzupełnioną postępem technologicznym i dziesiątkami lat udoskonalania socjotechnik o możliwości znacznie większego zasięgu. Marzą oni o kontroli każdego aspektu życia każdego człowieka na Ziemi. Również, jak się okazuje, populację pod względem ilościowym i jakościowym łatwiej kontrolować tam, gdzie panuje rozwiązłość seksualna niż tam, gdzie w normalnych rodzinach rodzą się normalne dzieci.


Aktualnie, pojawiły się jeszcze nowe możliwości technologiczne (genetyka) projektowania społeczeństwa i apetyty na produkcję ludzi o określonych cechach, na podstawie ustalonego społecznie zapotrzebowania – czysta eugenika. Nie kto inny, jak Gregory Stock, szef programu Medycyna-Technika-Społeczeństwo w School of Medicine na University of California w Los Angeles utrzymuje, że niedługo będziemy projektować rasy ludzkie jak dzisiaj hodujemy pudle i dogi – „homo sapiens przyspieszy ewolucję”. Natomiast Robert Engelman były dyrektor Worldwatch Institute – organizacji współpracującej z ONZ w zakresie kontroli i nadzoru nad populacją – twierdzi, że likwidacja płci jest warunkiem ograniczenia populacji.


Rodzina i mentalność chrześcijańska – mentalność rodzinna, postrzegana jest jako przeszkoda do realizacji tego celu, którą należy usunąć z wszelką bezwzględnością.


Koncepcja, że człowiek jest tylko stanem przejściowym – etapem ewolucji i człowiek w dalszym etapie sam może udoskonalić swoje cechy i przechytrzyć ewolucję, czyni z niego tylko wyewoluowany element świata zwierzęcego. Mamy więc nie tylko człowieka jako zwierzę, do tego zwierzę hodowlane, ale również człowieka jako produkt handlowy, człowieka jako element rynku – gospodarczego zasobu. Gdy więc tworzone są narzędzia zarządzania „hodowlą ludzi” – międzynarodowe programy i tzw. ekopolityki – tworzone są akty prawne, które przygotowują podłoże dla penalizacji myślozbrodni; ustanawiane procedury decydujące o odebraniu kompetencji wychowawczych rodzicom, a nawet pozbawienia ich opieki nad dziećmi z powodu nieprawomyślności; gdy z „niechętnego do współpracy” chrześcijaństwa, czyni się rzeczywistość, którą trzeba wykorzenić – to mamy też do czynienia z perspektywą realnego totalitaryzmu. I tą perspektywę należy wziąć pod uwagę!


Na ile polscy politycy bagatelizują przestrogę Benedykta XVI?
 
- Ignorancja naszego rządu, którego aktualna polityka opiera się rzekomo o narrację historyczną i zachowanie pamięci o ofiarach tamtych minionych totalitaryzmów z równoczesnym brnięciem w nowy totalitarny ład polityczny, podpisywanie lgbtowskich* deklaracji, zmiana urzędowego języka, wprowadzanie pojęć polityki gender mainstreaming do szkół - to intelektualna i światopoglądowa aberracja.


Wynika to z celowego działania podszytego wyrachowaniem? Robią to dla pieniędzy, zysków, awansu? A może z naiwności, bo wierzą, że ta ideologia jest dobra dla człowieka?
 
- Mam wrażenie, że takie bagatelizujące te kwestie podejście – zwłaszcza kierownictwa partii, która przecież nigdzie oficjalnie nie deklaruje jakiegoś konserwatywnego etycznie programu – udzieliło się nawet tym, którzy byli do niedawna wrażliwi w tych kwestiach. Ostatecznie nie można zapomnieć, że większość liderów PiS jest ideowo zakorzeniona w socjalizmie – wywodzi się z trockistowskich środowisk KOR-u i wyznaje liberalizm etyczny, co jak widać „wyszło ostatecznie w praniu”. Cały etyczny konserwatyzm tej partii skończył się na cynicznym populistycznym pozyskaniu wyborców. Rząd, jak się okazało, niechętnie angażuje się w kwestie natury moralnej – woli stosować uniki wobec wymagań stawianych mu przez część jego elektoratu – stąd wrażenie wyrachowania, gdy ewidentna zmiana stanowiska zachodzi czasami dopiero pod dużym naciskiem opinii publicznej.


Zapytam wprost. Najgroźniejsze działania obecnie rządzących polityków i wszelkiej maści decydentów, to...? 
 
- Działania na rzecz wprowadzenia gender na całym świecie przyspieszają. To nacisk na wprowadzenie edukacji seksualnej dzieci z treściami poddającymi w wątpliwość ich tożsamość płciową; uczenie dzieci masturbacji i rozwijania „ekspresji seksualnych” służących rzekomemu zdrowiu seksualnemu i pozyskiwania spektrum doznań seksualnych (patrz Standardy WHO); edukacja młodzieży w zakresie swobody nawiązywanych relacji seksualnych, wyboru ekspresji, eksperymentowania w sferze płciowości; wyciągnięcie sfery seksualnej dzieci i młodzież spod nadzoru rodzicielskiego np. amerykańska ustawa pozwalająca zmienić dziecku płeć bez wiedzy rodziców – karanie rodziców, którzy starają się kontrolować i sprawować nadzór w tej sferze nad dziećmi – czynienie ich prześladowcami dokonującymi przemocy na dziecku; coraz śmielej formułowane roszczenia legalizacji pedofilii – (pedofilia jest seksualną normą według naukowców jak wspomniany A. Kinsey, J. Money, czy inni podobni R. Stoller, M. Calderon itp.). W 2013 roku mieliśmy próbę usunięcia jej z listy zaburzeń APA - aktualna propagandowa narracja dzieli pedofilię na relację seksualną z dzieckiem „za zgodą” i bez penetracji na akceptowalną i z penetracją i przemocą rzekomo nieakceptowalną. Jednak pedofilia mimo ogromnej i wciąż wzrastającej skali – coraz większej ilości porwań i okrutnych mordów na tle seksualnym dzieci - niemal nie jest obecnie ścigana. Poza podsycaniem afer związanych z księżmi coraz bardziej urabia się zachodnie społeczeństwo na rzecz akceptacji pedofilii. 


Poza tym (z pedofilną intencją w tle), bój toczy się o legalizację małżeństw homoseksualnych z prawem do adopcji dzieci i temu nasz rząd okazuje się na forum europejskim przychylny (nie w tym, co mówi, ale co robi) – ramię w ramię z wszystkimi państwami Unii Europejskiej podpisaliśmy deklarację przyspieszania działań na rzecz „praw” LGBTI* – przy czym zaakceptowana przez nas „Lista działań” zawiera postulat legalizacji związków i adopcji homoseksualnej w każdym kraju Unii. Unijna lojalność zmusza nas również do akceptacji praw reprodukcyjnych i seksualnych, czyli antykoncepcji i aborcji dostępnej każdej kobiecie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że coraz częściej na arenie międzynarodowej mówi się o obowiązkowej antykoncepcji nastolatek i (z najświeższych informacji) program przekonujący dzieci na rzecz ograniczenia ilości potomstwa jako rzekomo produkującego nadmiar CO2 ma być wprowadzony do szkół amerykańskich…to możemy wnioskować jakie cele są odgórnie wyznaczane na tym polu państwom ONZ i Unii Europejskiej. Podobna narracja pojawiła się dwa lata temu w Nowej Zelandii, gdzie w czasie odłożono obowiązkowe czipowanie antykoncepcyjne dziewczynek. Organizacja Billego Gates’a marzy o zaczipowaniu każdej kobiety świata chipem antykoncepcyjnym. No i nasz rząd w tym wszystkim… głosuje razem z państwami Europy na posiedzeniu ONZ za wprowadzeniem praw reprodukcyjnych (anykoncepcji, aborcji, edukacji seksualnej), po czym po głosowaniu wygłasza orędzie, że będzie bronić „życia” w Europie… Czy to nie cyniczne? Jako Polska, za tego rządu, postanowiliśmy całkowicie być wierni nowej linii ideowej socjalistyczno-marksistowskiej Europy. Sądzę, że po Jarosławie Kaczyńskim, który coraz bardziej chce integrować się z Unią i jej pseudowartościami, tak, że nawet postuluje utworzenie stanowiska jednego unijnego przywódcy i wspólnej armii, chyba nie należy się spodziewać jakichś działań pod prąd ogólnym trendom światowym i europejskim. 

Skąd Pani o tym wszystkim wie? 
 
- Jestem dziennikarką, zaczęłam ten temat śledzić na początku roku 2003, kiedy w liceum, do którego miał pójść mój syn, pełnomocnik ds. równego statusu mężczyzn i kobiet zorganizował akcję rozdawania prezerwatyw dzieciom – bez wiedzy rodziców – pod nomen omen nazwą „szklanka wody zamiast”. Tak niegdyś się nazywał program dla młodzieży Aleksandry Kołłontaj – komisarz ludowej do spraw społecznych i Minister ds. Kobiet w leninowskiej Rosji – propagujący swobody seksualne – stosunek z przypadkową osobą miał być jak wypicie szklanki wody. W 2003 r. po raz pierwszy przeczytałam, że program prowadzony był w ramach europejskiej polityki gender mainstreaming i poza „edukacją seksualną” polityka ta zawiera postulaty homoseksulne. Wróciłam do tematu, gdy w 2013 roku rząd PO usiłował wprowadzić tzw. Standardy WHO do szkół i kiedy podpisaliśmy, a później ratyfikowaliśmy „Konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” Rady Europy. Zaczęłam na nowo wczytywać się w dokumenty Rady Europy, Unii Europejskiej ONZ i śledzić postępy tego radykalnego projektu. Wyszły też w Polsce doskonałe publikacje Marguerite A. Peeters śledzącej działania w ONZ na polu gender, Gabriele Kuby. Gościliśmy też w Polsce rewelacyjną postać, Michaela Jonesa – autora „Libido dominandi – seks jako narzędzie kontroli społecznej”, która to lektura odsłania wiele ciekawych wątków rewolucji seksualnej i jej zaplecza.


Wydaje się, że na tle innych narodów Unii Europejskiej Polacy są bardziej świadomi czyhającego zagrożenia. Dla przykładu – marsze dla życia i rodziny cieszą się zdecydowanie większą popularnością i niż lewackie marsze organizowane przez środowiska LGBT*. Na forach internetowych obrońców normalności w Polsce wydaje się być znacznie więcej. Wiem też o protestach rodziców, którzy reagują kiedy w szkole ich dzieci dzieje się coś niepokojącego. Tak sobie myślę – choć politycy robią swoje, to obywatele jednak czuwają i wydają się nie akceptować nadchodzącej ideologii gender. Czy możemy spać spokojnie?
 
- Zdecydowanie jest wielu rodziców posiadających kręgosłup etyczny i głęboko zaniepokojonych postępami dewastacji życia publicznego i bezpośrednio oddziaływaniem tego trendu na ich dzieci – czy jednak możemy byś spokojni? Polacy są mało zaangażowani w życie publiczne i kształtowanie procesów społecznych. Nawet Marsze dla Życia i Rodziny nie przyciągają takich tłumów jak te we Francji, czy Włoszech, gdzie w proteście przeciwko genderowej edukacji seksualnej wyszło na ulicę nie jeden raz ponad milion, a nawet dwa miliony osób. Biorąc pod uwagę, że Polska posiada ilość ludności będącej dwiema trzecimi tych krajów – proporcjonalnie u nas na ulicach powinny być setki tysięcy ludzi – zwłaszcza z całym etosem religijnym, który podobno posiadamy. Tak jednak nie jest. Cieszę się z tych rodziców, którzy się angażują, ale szczerze przyznam, że bliżej temu zaangażowaniu do poziomu Niemiec, gdzie zagrożenie postrzega kilka tysięcy ludzi, a reszta akceptuje zepsutą rzeczywistość – może jest już na tyle sformatowana, że pewne postępy rewolucji nie wzbudzają obaw… 


Poza tym, w ciągu dwóch lat po dwumilionowych protestach katolików we Włoszech i tak wprowadzono tam edukację seksualną i genderową do szkół oraz zalegalizowano małżeństwa homoseksualne. Codziennie na kanałach młodzieżowych transmitowane są programy gejowskie, toczone są kampanie medialne propagujące nowy styl życia. Podobnie we Francji. Padła Irlandia, gdzie obowiązywało restrykcyjne prawo aborcyjne, a dziś aborcja jest dopuszczalna. Opór społeczny na niewiele się zdał, a w Polsce nawet go nie ma. W ciągu zaledwie kilku lat propagandy akceptacja Polaków dla homoseksualizmu wzrosła. Myślę, że nie ma odpornych na systematyczne pranie mózgu. Dlatego tak ważny jest standard władzy jaki posiadamy. Jeśli politycy mówią tak unijnym zakusom – to niestety w ich ręku są wszelkie środki, aby zrealizować deklaracje. I aktualnie politycy robią to. Realizują swoje zobowiązania.

PiS wygrał dzięki poparciu elektoratu katolickiego i konserwatywnego. Wyborcom partii rządzącej ciężko przełknąć prawdę, kiedy czytają niepochlebne opinie na temat ich ukochanej partii. Krytykę na łamach lewicowych mediów chyba jeszcze jakoś znoszą, ale kiedy w kręgach prawicowych – a takim jest właśnie nasz tygodnik – mówi się wprost o antykatolickiej linii partii, wyznawcy Kaczyńskiego natychmiast reagują (często agresywnie) wysuwając absurdalne oskarżenia. Myślę, że za ten nasz wywiad, zaraz gdzieś przeczytamy, że jesteśmy prowokatorkami, chcemy obalić legalną władzę i działamy na zlecenie Kremla. Czy ma Pani jakiś pomysł – jak dotrzeć do tych biednych ludzi, aby otwarły im się oczy?
 
- Skoro ktoś woli bezpieczną iluzję, niż niewygodne fakty – nie wiem, jak to zmienić. Staramy się robić tyle ile możemy by te zagrożenia nagłośnić. Ze smutkiem to stwierdzam – rząd „dobrej zmiany”, niestety nie jest po naszej stronie – jeśli jest inaczej – proszę to udowodnić. Jednak nie w oparciu o niewiele znaczące i najczęściej wyłącznie pozorowane działania czy deklaracje – ale faktyczną kontrrewolucję np. wypowiedzenie Konwencji, wyrzucenie organizacji LGBT* ze szkół, rozwiązania systemowe chroniące przed medialną propagandą, wycofanie się z projektów onzetowskiej edukacji seksualnej w szkołach, co zaplanował naszym dzieciom minister Radziwiłł. Wycofanie się z finansowań i patronatów „równościowych” itp. Nie wiem jakie mamy szanse… Jednak moje serce rośnie, gdy widzę też, że cały czas jest tak wielu ludzi, którzy się modlą o Polskę. Chciałabym, żeby nasze dzieci, kolejne pokolenie uniknęło dramatów, które rozgrywają się na Zachodzie w konsekwencji rozpropagowania się tej dewastującej ideologii.

Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Agnieszka Piwar


*LGBT – z ang. Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender – skrótowiec odnoszący się do lesbijek, gejów, osób biseksualnych oraz osób transgenderycznych jako do całości (skrót LGBTI odnosi się dodatkowo do osób posiadających cechy obu płci – Intersex)
Wywiad ukazał się w tygodniku Myśl Polska, nr 33-34 (13-20.08.2017)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz